Są wśród nich nowicjusze: to ich pierwsze doświadczenie zawodowe. Dla innych to kolejny krok w karierze i duża zmiana, związana z przebranżowieniem. Aby zrealizować plany, niektórzy przeprowadzili się do Warszawy – z Gdańska, Wrocławia, Zielonej Góry. Co ich połączyło? IT i Salesforce, a przede wszystkim – Akademia Craftware.

Akademia Craftware – to już nasza tradycja

Akademia Craftware to nasz autorski projekt, który prowadzimy już od kilku lat. W ramach płatnego, kilkumiesięcznego stażu edukujemy specjalistów w różnych obszarach – developerów, testerów, analityków, scrum masterów, konsultantów. Przygotowujemy do pracy w tych specjalizacjach i oczywiście do pracy w technologii Salesforce – bo to “od zawsze” core naszych craftware’owych działań. Powoli “dobijamy” do setki absolwentów Akademii.

W szóstej edycji spotkali się kolejni śmiałkowie, gotowi na “misję Salesforce”. Większość z nich nie znała tej technologii, więc tym bardziej należą się im brawa za odwagę. Poznajcie ośmioro z nich. To: Jakub Cichacki (uczestnik ścieżki developerskiej), Magdalena Grygorczuk (ścieżka analityczna), Oskar Harenda (ścieżka developerska), Piotr Kasprzycki (ścieżka developerska), Izabela Pawlak (ścieżka testerska), Agata Pytka (ścieżka developerska), Mateusz Turek (ścieżka developerska), Michał Wewerek (ścieżka testerska). Razem z nimi oprowadzę Was po Akademii i nie będzie to opowieść o budynku, ale o jedynym takim miejscu, które ma to “coś” 🙂  Gotowi na pierwszą część naszej historii? Zaczynamy!

 

Jak trafili do Akademii Craftware?

Mateusz, Jakub i Oskar studiują informatykę. W ich przypadku staż w firmie z branży IT to dość oczywista kolej rzeczy. Dla osób spoza IT – niekoniecznie.

“To długa historia” – mówi Michał. Zanim rozpoczął przygodę w IT, pracował w logistyce, jako spedytor drogowy i lotniczy. “A potem przyszedł rok 2020, który zaskoczył wiele osób, także mnie i spowodował potrzebę zmiany. Wtedy odkryłem pasję do testowania, przez 7 miesięcy intensywnie się go uczyłem. Aż któregoś dnia zobaczyłem ogłoszenie o naborze do Akademii Craftware: wysłałem cv i już po dwóch godzinach dostałem telefon z HR, że szukają kogoś takiego, jak ja”.

“Dzięki” pandemii i trochę naokoło trafiła do nas także Agata, z zawodu geodeta – z ponad 8-letnim doświadczeniem. Agata przyznaje, że informatyka zawsze gdzieś tam za nią “chodziła”. Półtora roku temu zdecydowała: zmiana branży i bootcamp z Javy. I… pandemia koronawirusa. Niezbyt dobry czas na szukanie pracy. “Uczyłam się więc dalej, sama. Pewnego dnia kolega wysłał mi link do waszego stażu, że co prawda w Warszawie, ale spróbuj, może się uda. I jestem, trochę przez przypadek. Przeskok spory, ale kto nie ryzykuje…”.

Izabela o swojej drodze do IT też mówi, że jest zawiła. “Z wykształcenia jestem filologiem, więc to mało intuicyjne, że znalazłam się w IT” – śmieje się. Planowała nawet pisanie doktoratu, ale w pewnym momencie przygody filologicznej doszła do wniosku, że jednak nie chce pracować jako naukowiec. “Trafiłam do korpo, potem do drugiego, ale to też nie była moja bajka. W końcu postanowiłam przebranżowić się na IT i testowanie oprogramowania okazało się strzałem w dziesiątkę”.

 

Zaczęło się od rekrutacji

Z edycji na edycję przybywa chętnych do udziału w Akademii Craftware, ale nie oczekiwaliśmy aż takiego boomu: do “szóstki” zgłosiło się 1300 kandydatów. To oznacza, że o jedno miejsce walczyły 72 osoby!

“Dobrze, że o tej konkurencji dowiedziałem się już po rekrutacji, a nie przed” – żartuje Michał. I dodaje: “Nie chwalę się, ale można było poczuć satysfakcję, gdy to wyszło na jaw”.

Czy rekrutacja była trudna? “Moim zdaniem, nie, ale to zależy, jaką mamy wiedzę i umiejętności” – mówi Oskar. “Na pewno była bardzo dokładna. Najpierw rozmowa z HR, potem rozmowa techniczna – moja trwała 3 godziny. Nie spodziewałem się, że to może tyle zająć”.

Piotr docenia Akademię za to, że nie daje obietnic bez pokrycia i nie stawia nierealnych wymagań, co zdarza się w przypadku innych propozycji stażu czy pracy. “To są oferty rzekomo dla juniorów, tylko że wymagania dotyczące doświadczenia są z kosmosu. Nie sposób im sprostać. Akademia daje realną szansę osobom bez doświadczenia, takim, które mają potencjał i chcą się uczyć”.

 

Pierwszy krok – Trailheady

Nasz pomysł na Akademię Craftware to 3 miesiące nauki i połączenie teorii z praktyką. Przez pierwsze 3 tygodnie stażu uczestnicy przerabiają tzw. Trailheady – moduły przygotowane przez Salesforce, wprowadzające w kolejne obszary technologii. Potem zaczyna się praktyczny etap Akademii – stażyści pracują nad projektem, zbliżonym do komercyjnego, czyli takiego, jakie na co dzień realizujemy w Craftware dla klientów. Ale to nie projekt, a właśnie Trailheady okazały się dla części uczestników najtrudniejsze w całej Akademii. Zyskały nawet miano survivalu 🙂

“Gdy przetrwa się Trailheady, to dalej jest już bardzo fajnie” – śmieje się Izabela. Pytam więc, dlaczego to takie trudne? “Wchodzimy w nowe środowisko i na 3 tygodnie siadamy murem przed komputerem, nie mamy okazji się poznać, bo każdy wpatruje się w ekran i robi swoje. Przechodzi się moduł po module i na początku nie bardzo wiadomo, do czego to prowadzi, bo wydaje się nie do końca złożone w całość”.

“8 godzin dziennie przyswajania wiedzy o nowym systemie. Do tego po angielsku, więc dochodzi konieczność przestawienia myślenia na ten język. Materiały są dość proste, ale jeśli coś jest nowe, to trzeba się mocno skupić, aby przyswoić jak najwięcej informacji. Tak, to było momentami duże wyzwanie” – przyznaje Jakub.

Mateusz potwierdza: “Dłużyło się, trwało, trwało, trwało. Gdy skończyliśmy, to była ulga, że wreszcie zaczynamy projekt”.

 

Projekt od kuchni

Nasi stażyści są zgodni: gdy zaczął się projektowy etap Akademii Craftware, wszystko powoli ułożyło się w całość, okazało się, że żmudne klikanie przez 3 tygodnie miało sens. “To działa!” – potwierdzają. To, czyli Trailheady, bo w dużym stopniu dzięki nim – choć nie tylko – przejście od teorii do praktyki nie było aż takim szokiem.

“To nie było od razu rzucenie nas na głęboką wodę, ale płynne przejście między Trailheadami a projektem. Poza tym, choć projekt był komercyjny, to ułożony pod nas, abyśmy podczas realizacji mogli stopniowo poznawać system i jego coraz bardziej zaawansowane funkcjonalności” – podkreśla Jakub.

Dla Oskara atutem projektu było zwinne podejście do jego realizacji. “W mojej pierwszej pracy nie miałem doświadczeń z podejściem Agile, dopiero tu je poznałem. Teraz już wiem, że praca developera to nie tylko pisanie kodu, ale wiele innych elementów, które tworzą całość. To także planowanie, przygotowywanie demo, spotkania z biznesem. Przede mną jeszcze dużo nauki, ale mam już bazę, która pozwoli mi pewniej poczuć się w tym prawdziwym projekcie dla klienta”.

Projektowy etap Akademii ma jak najlepiej odwzorować realia codziennej pracy z klientem. Stąd nietypowy “prezent”, który czekał na stażystów na półmetku.

“Dostaliśmy maila o świątecznej niespodziance” – opowiada Magdalena. “Spodziewaliśmy się, że to będzie spotkanie integracyjne, ciasto, czekolada lub choćby pierogi. Ale nie było aż tak słodko. Okazało się, że zmieniają się składy zespołów, w których dotychczas pracowaliśmy. I nie dość, że zostaliśmy pomieszani, to przeszliśmy na pracę zdalną” – Magdalena nie ukrywa, że to początkowo było zaskoczenie. “Ale szybko zrozumieliśmy zamysł tych zmian. Tak przecież dzieje się w praktyce, że z teamu ktoś odchodzi, dołącza ktoś nowy. Wtedy trzeba się jak najszybciej poznać, przystosować do zmian. Akademia miała nas do tego przygotować”.

Również Agata podkreśla wartość projektu pod kątem przyszłej pracy. Jej zdaniem, projekt po prostu “pchał wszystko do przodu”. “Był konkretny klient, konkretne wymagania, mogliśmy wykorzystać zdobytą w Trailheadach wiedzę i przetestować, jak sprawdza się ona w realnych warunkach, a dzięki temu – szybko się rozwijać. Uczyliśmy się współpracy między sobą, także z punktu widzenia roli, którą każdy z nas pełnił w projekcie, jako developer, tester czy analityk”.

 

Gramy do jednej bramki

Stażyści byli podzieleni na zespoły, ale zgodnie podkreślają, że wszyscy stanowili drużynę. Zdaniem Michała, zdecydowała o tym jedna ważna rzecz. “Już na starcie usłyszeliśmy, że w Craftware jest miejsce dla wszystkich. Jeżeli dostaliśmy się do Akademii, to znaczy, że każdy z nas po jej ukończeniu ma szansę tu zostać”. To spowodowało, że – zamiast rywalizacji – było wzajemne wspieranie się.

“Rywalizacja? Ani trochę!” – mówi Agata. “Wszystko robiliśmy wspólnymi siłami, nawet jak jedno z nas utknęło, to motywowaliśmy siebie nawzajem, nie tylko w zespole, ale pomiędzy zespołami. Nie spotkałam się z sytuacją, by ktoś odmówił mi pomocy”.

Mateusz opowiada o satysfakcji, którą dawało zrobione zadanie, zaplanowane podczas sprint planningu – satysfakcja z pozytywnego zamknięcia sprintu była ważna. Ale zaraz dodaje, że oprócz tych “projektowych” miłych chwil były też te towarzyskie. “Po prostu fajne środowisko, fajni ludzie. Wspólne podróże do foodtrucka, możliwość zmierzenia się w szachy z pozostałymi uczestnikami. Będę to wspominał”.

“Czułam się trochę tak, jakbym była znowu w szkole. Ale oczywiście w pozytywnym znaczeniu” – śmieje się Magdalena. “Nie byliśmy świadomi, że ten czas tak szybko minie. Dobrnęliśmy do końca”.

Jest coś jeszcze, o czym mówią nasi stażyści. Coś, bez czego nie byłoby Akademii Craftware, jej wyjątkowej atmosfery i szczęśliwego zakończenia. To opieka mentorów. Ale o tym następnym razem, bo to temat na odrębny artykuł. Nasi bohaterowie opowiedzą Wam też o swoich wrażeniach z pracy w technologii Salesforce – bądź co bądź, ona ich połączyła. Stay tuned 🙂

Autor
  • Ania Sawicka
  • Expert in the Marketing Team
  • Od zawsze związana ze słowem pisanym – jako dziennikarz i redaktor w wydawnictwach prasowych. Od kilku lat copywriter w branży nowych technologii. Gdy nie pisze, uwielbia rozmawiać i poznawać ludzi. Zakochana w muzyce elektronicznej.

Podobał Ci się mój artykuł?
Jeśli nie widzisz formularza, spróbuj wyłączyć adblocka.

Jeśli tak, zapraszam Cię do grona najlepiej poinformowanych czytelników bloga. Dołącz do naszego newslettera, a nie ominą Cię żadne nowości.