Filozofia Akademii Craftware – nie ucz się sam

Akademię i kilkoro jej absolwentów już znacie. Jakub Cichacki, Magdalena Grygorczuk, Oskar Harenda, Piotr Kasprzycki, Izabela Pawlak, Agata Pytka, Mateusz Turek i Michał Wewerek byli bohaterami mojego poprzedniego artykułu “Akademia Craftware – poznajcie uczestników szóstej edycji”. Być może pamiętacie, co Wam wtedy obiecałam – że na jednym tekście się nie skończy. I nie chodziło mi o pisanie “pod SEO” i furtkę do linkowania do kolejnych artykułów (choć to oczywiście kusząca i przydatna opcja). Powód jest znacznie bardziej “ludzki” – polubiłam moich rozmówców i szkoda mi się z nimi rozstać już po pierwszym artykule 🙂 A może i Wy czekaliście na następny tekst? Tym razem ja i moi bohaterowie opowiemy Wam o mentorach Akademii Craftware.

Gdy kilka lat temu startowaliśmy z pierwszą edycją Akademii, byliśmy pewni, że to właśnie mentorzy będą jej filarem. Każdy, kto do Akademii kandyduje, mógłby przecież (teoretycznie) na własną rękę poszerzać wiedzę i podnosić kwalifikacje: wystarczy (teoretycznie) wpisać “Salesforce” w okno wyszukiwarki Google, znaleźć jakieś tematyczne forum albo grupę. A tam ktoś podrzuci jakiś ciekawy link, parę dobrych adresów. Jeszcze tylko trochę wolnego czasu, odrobina mobilizacji i można zaczynać naukę. Ale czy to wystarczy? Czy można uczyć się efektywnie, będąc samoukiem?

 

Pomagamy odkryć potencjał

To podejście ma swoich zwolenników, my jednak wierzymy w naszych mentorów i w naszą filozofię nauczania: pod okiem praktyków, którzy mają nie tylko doświadczenie i wiedzę, ale także dar jej przekazywania. Zresztą, to więcej niż kwestia wiary, bo nasze podejście po prostu działa: absolwenci Akademii Craftware – a jest ich już prawie setka – z powodzeniem realizują projekty w technologii Salesforce dla największych, globalnych korporacji.

W Akademii przygotowujemy do pracy w kilku specjalizacjach, słuchacze mają do wyboru m.in. ścieżkę developerską, testerską, analityczną. Każda ścieżka ma swoich mentorów: to oni przez trzy miesiące trwania Akademii pomagają słuchaczom przebrnąć przez jej kolejne etapy, najpierw teorię (tzw. Trailheady), a potem projekt. Na bieżąco weryfikują też postępy w zgłębianiu tajników Salesforce’a.

Czyli: osiem godzin wykładów, a potem testy i egzaminy? Nic z tych rzeczy! Nie sadzamy uczniów w ławkach i nie robimy im klasówek. W programie Akademii są wykłady, ale to, co jest w nim przede wszystkim, to nastawienie na rozwój – potencjału słuchaczy, umiejętności samodzielnego myślenia i partnerskich relacji między mentorem i uczniem. Stąd tak duży nacisk kładziemy na regularny feedback, przekazywany przez mentorów. Więcej o tym, jak wygląda w praktyce nauka pod ich okiem, możecie przeczytać w artykule “Uczysz się Salesforce’a? Nie rób tego sam”.

 

Wsparcie o każdej porze

Mentorskie grono szóstej edycji Akademii liczyło dziewięć osób. Nad uczestnikami czuwali:

  • w ścieżce developerskiej: Sebastian Ryczek, Anna Wałach, Marcin Zabadaj, Karol Zaorski
  • w ścieżce testerskiej: Wojciech Bryczek, Małgorzata Palak, Piotr Szeląg
  • w ścieżce analitycznej: Jakub Bartczak, Ewelina Eggert

 

Zapytałam moich rozmówców, czyli słuchaczy szóstej edycji, za co cenią swoich mistrzów.

 

Za charyzmę

Piotr: “Do Akademii trafiłem przez przypadek. Tylko osobowość Ani i sposób, w jaki przeprowadziła ze mną rozmowę kwalifikacyjną, przekonały mnie, żebym do was dołączył. Oprócz waszego stażu, rozważałem jeszcze inne oferty, miałem sporo rozmów, po których od razu wiedziałem, że to nie to”.

Michał: “To jest niesamowite w Akademii, że wszyscy, których tutaj poznałem, również mentorzy, są wyjątkowi. Nie wzięli się tu z przypadku. Cieszę się, że będę mógł dalej z nimi pracować”.

 

Za wiedzę

Jakub: “Pamiętam i doceniam mocne wsparcie mentora już na samym starcie stażu, gdy wszystko było nowe i trudne, nawet tak drobna rzecz, jak ustawienie środowiska itp.”.

Michał: “Pomoc mentorów okazała się nieodzowna w przypadku Trailheadów. To baza wiedzy, którą musieliśmy poznać, ale, jak to bywa na początku nauki, zdarzały się różne problemy. Uporaliśmy się z nimi dzięki mentorom”.

Mateusz: “Doradzali, jak pisać czysty kod, pomagali, gdy ktoś utknął w trakcie zadania. Ale były to wskazówki, nie narzucanie swojego zdania – rozwiązanie za każdym razem trzeba było znaleźć samodzielnie”.

Piotr: “Gdy napotykałem trudności, Marcin pomagał i po chwili trudności już nie było. Pamiętam sytuację, gdy jedna jego podpowiedź oszczędziła mi bardzo dużo czasu. Pokazał mi sporo smaczków, jak szybciej i prościej coś rozwiązać”.

Agata: “Pisząc kod w Salesforce, muszę brać pod uwagę to, co dostarcza mi Salesforce jako gotowy element aplikacji. To była dla mnie na początku duża bariera, ale dzięki mentorom wiem, że można ją pokonać i umiem to zrobić. Gdyby nie ich pomoc, nie byłabym ze swoją wiedzą w tym miejscu, w którym jestem”.

 

Za umiejętność przekazywania wiedzy

Magdalena: “Mentorzy nie dawali rybki, ale wędkę. I cały czas dostawaliśmy od nich motywację do dalszej nauki i rozwoju”.

Agata: “Przekazywanie wiedzy to nie jest prosta sprawa, nie każdy ma do tego predyspozycje. Mentorzy Akademii to potrafią. Uczą, jak szukać rozwiązań – a to jedna z najważniejszych umiejętności w naszej pracy”.

 

Za chęć i gotowość do pomocy

Magdalena: “Przez trzy miesiące mieliśmy pełną opiekę mentorów, nawet o późnej porze. To jeden z największych atutów Akademii”.

Oskar: “Wsparcie mentorów oceniam na bardzo duży plus, mogłem zawsze na nich liczyć, mimo że – oprócz Akademii – mieli również inne projekty i wiele spraw na głowie. Pomagali także ci, którzy nie byli przypisani do mojego teamu”.

Michał: “Mentorzy to takie “dobre duchy” Akademii. Nie musieliśmy ich prosić o pomoc, podchodzili do nas sami, dopytywali, jak dajemy sobie radę. To było naprawdę super z ich strony”.

 

Za to, że… byli – tylko tyle i aż tyle

Izabela: “W pierwszych dniach Akademii mentorzy sprawili, że byliśmy w stanie przeżyć psychicznie. Gdy mentor stanie przy tobie i z uśmiechem powie: “Obiecuję, że nic gorszego cię tu nie spotka, po prostu spróbuj przeżyć”, od razu czujesz się lepiej. Jestem im za to bardzo wdzięczna, bo dzięki nim moje zdrowie psychiczne nie ucierpiało”.

Mateusz: “Przerywali ciszę. Gdy część zespołu patrzyła już tylko w ścianę, nie wiedząc, co robić, mentor nagle wstawał i mówił: “No dobra, dzieciaczki, trzeba zrobić to i to. To była najlepsza motywacja”.

Jakub: “Bliskość mentora była ważna, ale nie dlatego, że znajdował za mnie rozwiązanie – nie na tym polegała pomoc. Ważne było samo poczucie, że jest ktoś, kto nad nami czuwa”.

Autor
  • Ania Sawicka
  • Expert in the Marketing Team
  • Od zawsze związana ze słowem pisanym – jako dziennikarz i redaktor w wydawnictwach prasowych. Od kilku lat copywriter w branży nowych technologii. Gdy nie pisze, uwielbia rozmawiać i poznawać ludzi. Zakochana w muzyce elektronicznej.

Podobał Ci się mój artykuł?

Jeśli tak, zapraszam Cię do grona najlepiej poinformowanych czytelników bloga. Dołącz do naszego newslettera, a nie ominą Cię żadne nowości.